Z cyklu
Eratyk i nunatak
Sobota, 9. kwietnia 2016 roku
autor: JZ
(mlaśnij aby powiększyć)
Część z tych szczytów była do zdobycia. I zostały zdobyte!
Relacja Jasia
Pogoda nie zachęcała do wyjścia z domu.
Ale my? My nie wyjdziemy?
— Proszę pani, jak nie pada to my nawet z domu nie wychodzimy
— odpowiedział Krzysiek na pytanie czy nam się chciało w taki deszcz w góry.
Tłem muzycznym dla relacji z tej wycieczki (jak słusznie zauważyła Marta) może być utwór
'Ciągle pada' Czerwonych Gitar.
Oczywiście od tego deszczu nie było ani zbyt sucho (nie kurzylo się),
ani zbyt ciepło.
autor: JZ
Było za to błotniście, jednak zauważyli to tylko nieliczni...
autor: Bogda
autor: MU
Dojazd na start też nie był łatwy. W Podzamku doszło do wypadku
i droga krajowa była zamknięta. Policja nie wypuszczała samochodów
już z Ronda Lwowskiego w Kłodzku. Trzeba było jechać przez Jaszkową Dolną a najlepiej
nawet przez Jaszkową Górną i Gaj.
Wypadek był niestety śmiertelny. Tu można o nim przeczytać:
dkl24.pl
doba.pl
Ci, którzy skręcili w Jaszkowej Dolnej,
klucząc w Podzamku między zatrzymanymi na drodze ciężarówkami i omijając miejsce wypadku
bardzo wąską i krętą drogą gminną, widzieli zmasakrowany samochód...
W Laskach o godzinie 13:30 wdzieliśmy lawetę wiozącą uszkodzoną w tym wypadku ciężarówkę.
Pomimo tych przeciwności na Przełęcz Kłodzką dotarła całkiem liczna ekipa,
która w sile 17 osób wyruszyła w góry.
Mogła wyruszyć w sile większej o 3 osoby,
gdyby te zdecydowały się wysiąść z samochodu. Ale nie zdecydowały się.
Na Grodzisku było nas już 19 bo dogonił nas pościg Dwóch Szybkich,
którzy czekali w Kłodzku na przyjazd pociągiem z Wałbrzycha Trzeciego Szybkiego,
który jednak zrezygnował z wyprawy ale nie dał o tym znać komu trzeba.
Na Grodzisku zastaliśmy dwa słupki graniczne – 'cysterskie', osiemnastowieczne.
Analiza liternictwa na pierwszym z nich, leżącym obok ścieżki,
wykazała obecność po stronie podzameckiej granicy raczej dwóch liter 'G' niż liter 'C' (jak może wyglądać ze słupka na szczycie),
co pasowałoby do informacji, że Podzamek (Neudeck) należał wtedy (w roku 1755) do Goetzenów:
GVG
N
1755
Strona kamieniecka nie budziła takich wątpliwości:
TAC
1755
czyli 'Tobias Abbas Camenzensis' (Opatem klasztoru cystersów był wtedy Tobias Stusche).
Ciekawostki...
Ponoć w czasach zarządzania klasztorem kamienieckim przez opata Tobiasa Stusche
był on w strasznych długach. Można o tym poczytać tu:
Kamieniec Ząbkowicki
1210 (1246) - 1810
Strategicznie ważna miejscowość nad Nysą Kłodzką.
Jest tam kilka ciekawych ilustracji dotyczących okresu 'panowania' w klasztorze kamienieckim
opata Tobiasza (lata 1742 - 1757), w tym mini-reprodukcja jego wizerunku i wzmianka o długach.
A jednak pomimo kiepskiej sytuacji finansowej słupki znaczące granicę posiadłości
cystersów kamienieckich zostały ustawione na grzbiecie Gór Bardzkich właśnie wtedy
(jak można wnosić z napisów na nich w roku 1755).
Portret Tobiasa Stusche można obejrzeć również tu
a tu można nawet przeczytać 24 listy która Prus do kamienieckiego opata:
III. Friedrichs Briefe an den Abt Tobias Stusche
vom 24. november 1742 bis zum 28. September 1755
('Listy Fryderyka do opata Tobiasza Stusche od 24. listopada 1742 do 28. wrzesnia 1755;
strony 173-189; lektura jest po niemiecku).
.
Warto zajrzeć również tu:
Wiejskie legendy – o królu, co w ławach kościoła schronienia szukał.
I szliśmy w tę pluchę pod górę i z góry, widoki tylko sobie wyobrażając.
Na Kłodzkiej Górze – o dziwo! – minęliśmy kolejną ekipę,
jeszcze od naszej liczniejszą! Jednak duch w narodzie nie ginie...
Na Kłodzkiej Górze oprócz szlakowskazów zastaliśmy też ogromną rzadkość w polskich górach:
pieczątkę szczytową.
autor: Bogda
W dodatku ktoś umieścił ją w porządnej metalowej szafce (czerwonej rozdzielnicy elektrycznej), więc całość zasługuje na miano porządnej roboty.
autor: Bogda
Pieczątka dowodzi najwyższości Kłodzkiej Góry w Górach Bardzkich:
autor: JZ
Szeroka Góra zrobiła na wielu wrażenie.
Nie widokami, nie skałami – tych nie było.
Nie rzekomym prymatem w Górach Bardzkich, ale wysokością a właściwie jej różnorodnością i ilością tabliczek z danymi o niej.
Mariusz rzucił nawet pomysł by w obliczu tej mnogości informacji o wysokości
rzekomo najwyższego szczytu Gór Bardzkich przeprowadzić plebiscyt:
niech każdy poda swoją wysokość Szerokiej Góry, wyciągnie się średnią i ogłosi
jako kolejny wariant. Ale jakoś się nam zapomniało i nie doszło do zebrania propozycji.
Te Góry Bardzkie w czasach lądolodu występowały w charakterze nunataków.
Od przełęczy między Kłodzką Górą i Szeroką Górą poszliśmy szlakiem żółtym, choć szlak żółty (z Kłodzka przez 'Kukułkę' i Kłodzką Górę kończy się własnie tam, czego dowodem jest szlakowskaz i okrągły znak końca (początku) szlaku. Jednak nieco inaczej wyznakowany szlak żółty zaczynał się tam bezszlakowskazowo i bezkółkowo a po drodze (na szczycie Szerokiej Góry) nie kończył się pomimo oznaczenia okrągłymi znakami nawet dwóch końców i wyprowadził nas w pola prawie do Lasek – pięknym, głównie bukowym lasem.
autor: JZ
Ponoć – jako nielegalne – znakowanie tego szlaku ktoś zaczął usuwać, jednak nie zauważyliśmy śladów tego usuwania. Za to w jednym miejscu trudno było nie zauważyć 'popisu' znakarza, który pozostawił po sobie na ziemi worek z żółtą farbą.
autor: JZ
W sumie szkoda by było tego szlaku i lepiej aby jego znaki pozostały w terenie. Choć nie są namalowane od szablonu to jest ich bardzo dużo, umieszczone są czytelnie
autor: JZ
i aż prosi się by szlak ten został zalegalizowany, uzupełniony o szlakowskazy i umieszczony na mapach turystycznych.
Z widokami to właściwie nie było tak źle. Po wyjściu z lasu w pola widać było nie tylko Laski, ale nawet góry za nimi:
autor: JZ
Niestety, nie wszystkie.
I nie dało się poczuć respektu przed stromizną stoku Sokolca – naszego kolejnego celu.
Ale niektórzy – już w lesie na jego stoku –
przez chwilę widzieli górny skraj urwiska.
autor: JZ
Kto nie zobaczył, usłyszał o tym na szczycie. A na dowód że to szczyt – była tabliczka z jego nazwą:
autor: MU
Dowód niezbity
więc nikt go nie podważał. Ptrzez chwilę nawet kilka domów było widać z punktu widokowego,
ale czułość aparatów fotograficznych była zbyt słaba by to zarejestrować.
Kto chciał, poczytał o okopach na szczycie Sokolca
(ponoć pochodzących z końcówki drugiej wojny światowej), zauważyliśmy też podejrzane kręgi kamienne
– częściowo rozkopane a nawet potłuczone.
Na Małym Sokolcu (wyższym od Sokolca) te kręgi gęstnieją.
autor: MU
To też zapewne był nunatak.
Na niższym wierzchołku Małego Sokolca dotarlismy do pierwszego skupiska eratyków
(na największym jest nawet odciśnięte diabelskie kopytko!),
autor: JZ
co może świadczyć o wysokości, do której lądolód sięgał.
Za to podrost w tym rejonie (głównie bukowy) sięgał wszystkim ponad głowy
i miał gęstość wykluczającą użycie parasoli. Dlatego z tego chaszczowania nie mamy zdjęcia
z parasolami. A szkoda – byłoby chyba rzadkie...
autor: JZ
Potem była kapliczka. Według informacji od pana leśniczego z Lasek, metalowa kapliczka skrzynkowa
wisi na drzewie na rozdrożu na przełęczy między Małym Sokolcem i Bodakiem od roku 1944.
Na począku lat 90. XX wieku dawny mieszkaniec Lasek Gerard Latzer
wraz z leśniczym Januszem Rosińskim umieścili obok nowy krzyż,
nową tabliczkę z napisem po niemiecku i po polsku (stara tabliczka z napisem niemieckim
była już bardzo słabo czytelna), płytę z obrazem Matki Boskiej i ławeczkę.
Dziś leżą tam jeszcze resztki ławeczki a krzyż i słupek z obrazem stoją oparte o drzewo.
Ale napis dwujęzyczny jest jeszcze dobrze czytelny:
Reisender, wenn Du hier vorübergehst, bleibe ein
wenig stille stehn, bete ein Vaterunser und Ave Maria.
Dann gelingt Deine Reise und denke an Jesu Leiden.
Podróżniku, kiedy przechodzisz obok zostań chwilę
w ciszy, odmów Ojcze nasz, Zdrowaś Mario.
Wtedy powiedzie się Twoja podróż i pomyślisz o cierpieniu Jezusa.
autor: JZ
Na stoku Bodaka zastaliśmy wawrzynka. Właściwie był to wawrzyniec:
autor: JZ
a dalej inne kwitnące organizmy.
autor: JZ
Do Gaju wyszliśmy z gaju jak te krasnoludki, które pomagają w Wytwórni Rzeźby, którą Piotr pokazał nam dokładnie
autor: JZ
autor: MK
autor: JZ
Dziękujemy Marcie i Piotrowi za przesympatyczne przyjęcie (kubków wystarczyło)!
autor: JZ
Przyjęcie przyjęciem, ale to nie był koniec wizyty w Gaju!
I za tę niespodziankę również dziękujemy:
zostaliśmy zaprowadzeni do pana Andrzeja,
autor: JaKo
który kontaktuje się z podobnymi jemu krótkofalowcami przy użyciu fal radiowych
odbijanych od Księżyca (EME = Earth-Moon-Earth).
Stacja krótkofalarska panów Andrzeja (SP6JLW), Jacka (SP6OPN) i Pawła (SQ6OPG) robi wrażenie
(choć widzieliśmy ją tylko z zewnątrz)!
Warto zajrzeć na ich
stronę internetową, obejrzeć trofea z zawodów i filmy.
autor: JZ
Tu ekipa zaczęła maleć.
Najpierw (jeszcze przed stacją EME)
Dwóch Szybkich oderwało się od peletonu tłumacząc swój pośpiech brakiem czasu,
później (ale dopiero po zdjęciu grupowym)
kolejna piątka ogłosiła decyzję o zastosowaniu skrótu asfaltem...
W samym centrum Gaju uwieczniliśmy swą obecność przy 'Śladzie' czyli Świadku Przydrożnym:
autor: JZ
Jest to rzeźba ze stali i granictu (a może sjenitu?),
przy czym stal została przywleczona przez autora
(czyli pana Piotra Twardowskiego, który pracował nad 'Śladem' w Gaju latem roku 2015)
w związku z jego działalnością artystyczną,
a granit (a może sjenit?) został przywleczony przez lądolód
również w związku z jego działalnością rzeźbotwórczą
ale zupełnie bez związku z rzeźbą przydrożną.
W ogłoszeniu o rezydencji artystycznej,
w ramach której powstał 'Ślad' można przeczytać co następuje...
I faktycznie: 'Ślad' nie jest kapliczką przydrożną, choć stoi przy 'rozstajnych drogach',
nie jest totemem, choć może za coś takiego zostać wziętym,
nie jest krzyżem pokutnym, choć wielu praca w metalu może wydawać się straszną pokutą.
Swoją formą będzie z pewnością prowokować do refleksji: 'Coż to takiego? Rozwijająca się paproć?'.
A rajdowych kierowców prujących przez Gaj
być może zmusi do zdjęcia nogi z gazu przed zakrętem...
A to chyba miejsce dla kolejnego Świadka Przydrożnego:
autor: JZ
Z Gaju powróciliśmy do gaju, gdzie czekało na nas największe głazowisko eratyczne na trasie:
autor: JZ
Dalej było już tylko trochę prawie płaskiego i widoki...
autor: JZ
Większość z powyższych zdjęć (niektóre nawet w większej rozdzielczości)
są dostępne
w galerii wielu autorów:
Powrót na główną polanę
Powrót do relacji z wycieczki 'Eratyk i nunatak'
26 kwietnia 2016